Polecam wywiad Damiana Koczkodona z Dariuszem Pielacińskim :
– Termin El-muzyka Ci nie leży, jak ją więc definiujesz?
D.P.: Space music.
– Czy wśród muzyków grających space music przyjaźnisz się z kim szczególnie?
D. P.: Tak, szczególnie ze wszystkimi z którymi kiedykolwiek grałem na scenie.
– Czy utrzymujesz się z grania muzyki, a jeśli nie, jak godzisz te pasję z resztą spraw?
D.P.: Dobre pytanie. I tak i nie, to kwestia zrozumienia czego oczekujemy i co chcemy osiągnąć. Jestem na etapie poszukiwania pracy. Muzyka z kolei, daje mi dodatkowy dochód do renty socjalnej, a renta jest głodowa.
– Jednym wystarczy nagranie kilku utworów, innym płyty, innym zorganizowanie koncertu. Jaka jest Twoja wizja? Kiedyś chciałeś zrobić widowisko multimedialne w centrum Paryża.
D.P.: Za darmo?
– A tego to nie wiem.
D.P.: No właśnie, to jest pasja i zawsze będzie pasja, niezależnie od tego czy będę na tym zarabiał czy nie.
– Ok. Jak ona determinuje Twoje życie, ile czasu Ci zabiera?
D.P.: Jest taka przypowieść:
Pewna dama podchodzi do Rubinsteina po koncercie i mówi:
– Ach, oddałabym życie żeby grać na fortepianie tak jak Pan…
Na to Rubinstein odpowiada:
– Właśnie tak zrobiłem.
Jeżeli nie jesteś w stanie poświęcić życia swojej pasji, pozostaniesz tylko zwykłym rzemieślnikiem.
– Mieszkasz w stolicy, dużym mieście, gdzie jest paru innych kolegów parających się El-muzyką. Spotykacie się na piwie, jammujecie, planujecie jakieś koncerty, czy to nie ma znaczenia?
D. P.: Prędzej zagrasz koncert w małym mieście niż w stolicy. El-muzyka, choć nie uznaje tej nazwy, ponieważ kojarzy się bardziej z disco polo, muzyka elektroniczna przechodzi pewne ewolucje. Trzeba zrozumieć istotę muzyki elektronicznej, a nie próbować na siłę ją zaszufladkować, jak to zrobiono w Polsce. Nigdzie na świecie nie jest znany gatunek muzyki określany jako El-muzyka, a takie metropolie jak Warszawa nie lubią czegoś, co tak naprawdę nigdy nie istniało w znaczeniu międzynarodowym, poza tym Warszawa lubi rock i zabawę. Jeżeli elektronika – to musi być w najlepszym wykonaniu lub odpowiednie bity. Jak powiem ze gram El-muzykę, to wszyscy robią kwaśne miny, albo mówią ze to bardzo niszowe. Electro, downtempo, ambient, to już jest prędzej przyswajalne.
– Czy po albumie „Future Eye” (2004) wydałeś coś jeszcze, czy satysfakcjonuje Cię fakt że Twoja muzyka krąży po Internecie i to wystarczy.
D.P.: Oczywiście ze nie, ale od czegoś trzeba zacząć a inaczej nie ma możliwości dotarcia do słuchacza w sposób bezpośredni jak przez Internet, tutaj masz możliwość wyboru. W 2006 roku ukazała się „Magia życia” a dwa lata później „Intymność”. „Intimacy” była puszczana w Holandii i w Anglii. Jedną z moich płyt posiada J.M.Jarre i prezentował ją w swoim radio.
– (Właśnie się dowiedziałem że J.M.Jarre ma swoją stację radiową). Interesujesz się filozofią, psychologią, jak uważasz – w jakim kierunku zmierza muzyka.. Czy granie z laptopa zastąpi klasyczne instrumenty, czy to przejściowa moda?
D.P.: Nic nie zastąpi klasycznych instrumentów, przynajmniej strunowych, zbyt skomplikowany algorytm.
– Czego słuchasz w wolnej chwili?
D.P.: Klasyki i wszystkiego po trochu, nie mam określonych preferencji, jak jest dobry metal to też posłucham.
– Na czym teraz grasz?
D.P.: Jeżeli chodzi o instrumentarium to Korg N5ex i laptop z całą masą wtyczek VST i sterownik midi M-Audio, oraz czasem używam Wii od Nitendo jako sterownika midi. Planuję zakup gitary, to jednak instrument niezbędny w pracy kompozytora.
– Piszesz sztuki teatralne, ktoś już jakąś wystawił, czy to tylko do szuflady?
D.P.: Nie, sztuki były wstawiane w kilku teatrach.
– Jaka tematyka?
D.P.: Ludzka, ukryte marzenia, pragnienia, troski, decyzje, to co nas otacza.
– Powiedziałeś kiedyś że nie lubisz okazywania litości, dalej tak uważasz?
D.P.: Tak, litość to pewna forma upokorzenia.
– Myślę że to zależy od kontekstu sprawy, ale OK. Podobno lubisz poezję, czy zdarzyło Ci się skomponować muzykę pod wpływem jakiegoś wiersza?
D.P.: Owszem, nie tylko wierszy, ale całej prozy i powieści, tak jak np. napisałem cala sztukę, łącznie z muzyką i scenografią do własnego wiersza. Wiersz był tak skomplikowany w deklamacji, że nie dało się jego przedstawić w żaden inny sposób. Następnym krokiem było umuzycznienie prozy Stanisława Lema: Future Eye.
– Czy Twoja narzeczona Monika również podziela tę pasję?
D. P.: Tak, ma dużo wspólnego z muzyką.
– To miłe że muzyka łączy ludzi…
D.P.: I nie tylko.
– Piszesz wiersze, komponujesz muzykę, jesteś fanem prozy Lema.. co jeszcze warto o Tobie wiedzieć?
D. P.: Jestem grafikiem i informatykiem.
– I znasz kilka języków. Nad czym teraz pracujesz?
D. P.: Ostatnio siedzę nad nowym materiałem, roboczy tytuł „Earth!”. Tym razem podjąłem temat: Ziemia, i jej istnienie, historia i życie, przyszłość, przeszłość i teraźniejszość, będzie trochę downtempo, electro, ambientu i space.
– Ostatnie pytanie Darku: Co lubisz, co kochasz, czego nienawidzisz?.
D.P.: Lubię gotować, kocham piękno Sztuki, nienawidzę głupoty.
Dziękuję Ci za wywiad.
D.P.: Ja również dziękuję.
Damian Koczkodon
Pingback: Dariusz Pielaciński koncert :-) | phaedra