Zapraszam do wywiadu z Matzumi, który przeprowadziła Ola Przybylska – Kursa :
Also available in English and German
Kolejna z moich podróżny w świat muzyki to podróż prawdziwie magiczna… Pozostajemy nadal w świecie muzyki elektronicznej …. Ale zerkamy na niego z zupełnie innej strony… pięknej… zmysłowej… wrażliwej… kobiecej…. Matzumi… Niemburg … Niemcy…
A.P-K.: Muzyka elektroniczna to raczej gatunek w którym prym wiodą mężczyźni… nie chcę powiedzieć… że nie jest to muzyka dla kobiet…. Ale rzeczywiście niewiele z nich decyduje się na ekspresję właśnie w ten sposób… Skąd ten pomysł … co spowodowało, że zdecydowałaś się na ten właśnie gatunek?
M: To nie do końca była świadoma decyzja. To przyszło samo. Od zawsze interesowały mnie instrumenty klawiszowe – czy to fortepian czy syntezator. Już jako dziecko grałam na różnego rodzaju dziecięcych instrumentach. Było i dziecięce pianino i był dziecięcy akordeon. Takie były moje początki.
Krótko po przełomie, a pochodzę z terenów dawnego NRD otrzymałam w prezencie swój pierwszy keyboard – Hohner PSK 15. I tak ak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z muzyką elektroniczną, która trwa do dziś. W 2003 roku nabyłam mój pierwszy syntezator i od tego momentu, jak nigdy do tej pory mogłam, zmaterializować wszystkie swoje pomysły, których nie udało mi się zrealizować przez lata na dotychczas posiadanych instrumentach.
A.P-K.: Wyczytałam na Twojej stronie, że nigdy nie pobierałaś nauki śpiewu ani gry na instrumentach … Za to już od małego dziecka próbowałaś swoich sił na ” klawiszach”…. Skąd ta pasja? Czy pochodzisz z muzykującej rodziny, czy to absolutnie samorodny talent?
M: Nie pochodzę co prawda z rodziny muzyków, ale mój dziadek był muzykalny a wujek nawet sam muzykował. Muzykę od zawsze miałam we krwi, przez nią musiałam wyrazić samą siebie, wszystko to co działo się we mnie a czego nie umiałam wyrazić słowami. Wszystkie moje emocje, doświadczenia życiowe, świat moich myśli.
Będąc dzieckiem bujałam w obłokach. Wiele rozmyślałam, ale myśli te należały tylko do mnie, nie były czymś czym chciałam się dzielić . Zawsze żyłam w swoim własnym świecie i znalazł on swoje odbicie w mojej muzyce. Właśnie dlatego brzmi ona , właśnie tak jak brzmi. To było i jest pasją i inspiracją mojej muzyki.
Wszystkiego co dziś potrafię nauczyłam się sama. Nie znam nut i nie wiem nic o teorii muzyki, ale dla mnie nigdy nie stanowiło to problemu. Z tym musisz się po prostu urodzić 🙂
A. P-K.: Częstym powodem tego, że dany artysta tworzy taki a nie inny rodzaj muzyki są jego muzyczne fascynacje z dzieciństwa czy wczesnej młodości … Czy był taki artysta lub tacy artyści, którzy przez swą twórczość wpłynęli na to co sama dziś tworzysz … Skąd czerpiesz inspirację?
M: Moje inspiracje czerpię głównie doświadczeń życiowych i jest powód dla którego, nazywam swoją muzykę Muzycznym Pamiętnikiem Mojego Życia. Moja twórczość jest odzwierciedleniem mojej osobowości. Odbija jak w lustrze migawki świata myśli i uczuć.
W muzyce też już nie odkryjesz Ameryki na na nowo, nie można więc wykluczyć podobieństwa do twórczości innych artystów. Niektórzy mówią, że moja muzyka brzmi jak Kitaro, inni, że jak Vangelis a jeszcze inni, że mój śpiew przypomina wokal Lisy Gerrard, jednak długi czas nie znałam ani twórczości Kitaro ani Lisy Gerrard. Tylko Vangelis był tym, którego muzykę zawsze kochałam.
Od zawsze podobała mi się specyficzna muzyka, muzyka nie dla każdego. Ta z list przebojów imponuje mi rzadko lub nigdy. Wszystko to brzmi dla mnie tak samo. Pamiętam, gdy jako dziecko analizowałam muzykę, słuchałam uważnie co, gdzie i kiedy zostanie zagrane. Wsłuchiwałam się w szczegóły zawsze zafascynowana słysząc jakieś wyrafinowane i wyszukane kompozycje. Tak mi zostało do dziś.
A.P-K.: Jak sama nazwałabyś gatunek muzyki który tworzysz… czy jesteś artystą poszukującym, czy już znalazłaś formułę tego co chciałabyś tworzyć… swoją własną koncepcję na muzykę? Może jest jeszcze coś czego chciałabyś spróbować na tym poletku?
M: Jeśli mam być szczera nigdy nie zastanawiało mnie to, jaki dokładnie gatunek muzyki tworzę. Oznacza to tyle, że dla mnie nigdy nie miało to większego znaczenia. Nie działam według harmonogramu, nie mówię sobie: teraz robisz muzykę New Age albo muzykę orkiestrową, muzykę pop czy cokolwiek innego. Nie jestem sama pewna w jakiej kategorii mnie zaszufladkować. Zawsze mówię o sobie, że tworzę symfoniczną muzykę elektroniczną. I myślę, że pozostanę przy tak osobistym sposobie wyrażania siebie poprzez muzykę, uzewnętrznianiu tego wszystkiego co we mnie. Wszystko, co stworzę będzie tylko kontynuacją, kolejnym etapem mojego rozwoju, przez który przejdę. Na przykład aktualnie, pracuję by pewnego dnia zagrać z orkiestrą symfoniczną, co jest moim wielkim marzeniem już od dawna.
Myślę, że mam już swój własny wypracowany styl. Mogę go już tyko modyfikować czy rozbudowywać, i nie ma znaczenia w jakim kierunku zdecyduję się rozwijać.
A. P-K.: Debiutowałaś w 2009 roku EP-ką dla wytwórni Candy Rush – music „Cryin’Soul”… i w tym samym roku wydałaś „Sometimes” dla Wolf Entertainment …. Od tego momentu Twoja kariera rozwija się lawinowo… „Ad infinitium” „In mutatio tempora” „Bravura Apasionada”… to kolejne z Twoich płyt…. Ale nagrywasz także wspólne projekty z innymi artystami… np. Gertem Emmensem czy z Nattefrost …. Z kim jeszcze współpracowałaś…lub może masz taką współpracę w planach? Czekamy na jakiś nowy projekt?
M: Tak 2009 rok, to rok w którym po raz pierwszy oficjalnie publicznie wystąpiłam pod szyldem wytwórni Candy Rush.
Od czasów” Cryin’ Soul” i „Sometimes” wiele się zdarzyło, co gdy oglądam się wstecz samą mnie zadziwia. Mimo to, wszystko czego dokonałam w tym czasie dostarcza tylko powodów do zadowolenia. 🙂 Jednak gdy nadchodzą poważne i formalne wydarzenia nadal nie mogę uwierzyć w tak pozytywny odbiór mojej muzyki.
I tak, zawsze uwielbiałam współpracować z innymi artystami. Nawet wcześniej kiedy byłam tylko profilem na muzycznej platformie internetowej, a już wtedy posługiwałam się nazwą Matzumi, mimo, że pseudonim ten nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Właśnie w tym czasie zrealizowałam kilka projektów, takich dla frajdy. To były pojedyncze utwory , nigdy całe albumy.
Z Gertem Emmensem pracowałam nad dwoma utworami, ale z powodu awarii twardego dysku wszystkie pliki zostały bezpowrotnie utracone i w rezultacie nic nie zostało opublikowane. Tylko jeden z utworów zachował się jako skrypt w formacie MP3.
Współpraca z Nattefrost zaowocowała wydaniem albumu „From distant times”. Następnie zaprosiłam Franka Dorttike do współpracy przy „In Mutatio tenses” na którym to w jednym z utworów użyczył cudownego brzmienia swojej gitary.
Najnowszym projektem, który nagrałam przy udziale innego artysty jest album z października ubiegłego roku „Bravura Apasionada”. Nagrałam go z Emilsam Velazquez,, który w tym czasie stał się moim bliskim przyjacielem. Wiele mu zawdzięczam. Również na „Symphony of Silence and Humility”, albumie który wkrótce wydam pojawi się trójka gości, a między nimi Hellmut Wolf z mojej wytwórni Wolf Entertainment. Gra on na flecie w mojej symfonii. W tym momencie należy wspomnieć jeszcze o Seanie O’Brian Smith, basiście z USA i utalentowanym gitarzyście Franku Steffenie Mueller.
A. P-K.: A jakie Matzumi ma plany na ten rok ? … Te najbliższe znam – koncert w lutym w Ebersbach… Gdzie i kiedy będzie można Cię jeszcze usłyszeć na żywo? Może planowane są jakieś koncerty w Polsce?
M: Chciałabym w tym roku pojechać w trasę koncertową po całych Niemczech. Moje Symfoniczne Tournee. Zobaczymy, na ile będzie to możliwe. Poprzedzi ono publikację mojego największego i najważniejszego projektu muzycznego „Symphonie of Silence and Humility”, nad którym pracowałam ponad dwa lata.
Koncerty w Polsce są całkiem wysoko na mojej liście życzeń. Od dłuższego czasu chciałabym móc zagrać w Polsce i jestem pewna, że któregoś dnia to nastąpi. „Matzumi Live” w Polsce 🙂
A.P-K.: Mam nadzieję już wkrótce Cię i usłyszeć i zobaczyć …. Dziękuję za rozmowę…. Tobie życzę powodzenia na elektronicznej scenie i nie tylko tam …. Twoim słuchaczom niezapomnianych wrażeń…
Bardzo proszę i dziękuję bardzo za Twoje miłe słowa i wszystkie życzenia.