Sabina Borner od wielu lat gra łagodną muzykę elektroniczną. Znana jest też z nagrań skomponowanych w duecie z Barbarą Zielińską – Van.
– Co się działo u Ciebie przez ostatnie lata po rozstaniu z koleżanką z duetu Van & Borner? Bo Twoja strona WWW jest doprowadzona tylko do 2006 r.
S.B.: Zrobiłam sobie trochę przerwy. Choć kilka razy udało mi się coś tam zagrać np.w czasie konferencji naukowych prowadzonych przez Górnośląską Wyższą Szkołę Pedagogiczną, której, oprócz Akademii Muzycznej w Katowicach, jestem też absolwentką. Potem parę koncertów muzyki elektronicznej połączonej z wernisażami obrazów śląskiej malarki Heleny Dzionyk. Podczas tych koncertów została zaprezentowana muzyka elektroniczna z vocalem (sopran, tenor) w rożnych kombinacjach. W czerwcu tego roku rektor Mysłowickiej GWSP zaproponował mi występ na Juwenaliach tej uczelni. Krótki fragment możesz zobaczyć na YouTube pod hasłem „SoundS Project GWSP”. To nowy projekt w którym podjęłam współpracę z kilkoma bardzo ciekawymi muzykami.
– Słuchałem Twojej solowej muzyki… Ja bym ją określił jako relaksacyjną, trochę New Age, momentami taki polski Gandalf w kobiecym wydaniu. Mało kto teraz tak gra.
S.B.: Moja niedbałość jeśli chodzi o moją muzykę w Internecie jest wielka, ale wkrótce to naprawię.
– Czy klasyczne wykształcenie ma jakiś wpływ na Twoje nagrania, nie wiem czy to nie banalne pytanie?
S.B.: Oczywiście że ma. Obecnie łączę współczesną muzykę z np. z obojem, gitarą i wokalem. Uwielbiam miksować niesamowite brzmienie orkiestry z elektroniką. Komponowanie i nagrywanie takiej muzyki to praca w której spełniam swoje marzenia i chyba najlepiej wykorzystuję potencjał.
– Uważam że właśnie łączenie rożnych gatunków jest najlepszym sposobem na stworzenie czegoś nowego, wartościowego w muzyce.
S.B.: Odnowiłam też wieloletnią już współpracę z Paris Music.
– Czyli będą nowe płyty?
S.B.: Mam nadzieję że tak.
– Ja też :). Czy masz czas na słuchanie czegoś innego niż Twoja muzyka?
S.B.: No pewnie, nie należę do samouwielbiaczy. Słucham różnej muzyki: od poważnej do techno – jeśli jest dobre. Ostatnio jestem zafascynowana brzmieniami i kompozycjami Thomasa Bergensena, łączy on coś fajnego i pisze muzykę do filmów. Pracował dla Eastwest przy tworzeniu Hollywood Stringów – super, brzmienia najwyższych lotów.
– Czy ktoś Cię wspiera moralnie abyś dalej komponowała i nagrywała?
S.B.: Przyznaję że wsparcie to ja mam ogromne, ale muszę zaiskrzyć i wtedy już się rozkręcam. Wspiera mnie mój mąż i córka z którą nagrałam już parę fajnych rzeczy. Mąż „słyszy” doskonale i jest pierwszym, wierz mi, surowym i konkretnym recenzentem mojej muzyki. Dograł też gitarę w kilku moich utworach.
– Córka odziedziczyła muzyczne ciągotki?
S.B.: Tak
– Kształci się klasycznie jak mama?
S.B.: Śpiewa, szczególnie soul, gospel, sama uwielbiam te gatunki. Bierze lekcje śpiewu. Bardzo chętnie śpiewa do elektroniki, sama już komponuje fajne piosenki o charakterze soulowo – jazzowym. Tak sobie muzykujemy w rodzinie.
– Nice.
S.B.: Very nice ;).
– Wasze – duetu Van & Borner – wcześniejsze nagrania przyrównywano w fachowej prasie do nagrań Mike Oldfielda.
S.B.: Mike Oldfield ładnie łączy różne instrumenty, ale żeby taki koncert zagrać jak on, no to trzeba trochę kasy, myślę jednak żeby współpracować z profesjonalnymi muzykami. ZEF na którym graliśmy do dziś dobrze wspominam. Podoba mi się jak artyści jednak łączą swoją muzykę z innymi brzmieniami, lepiej się tego słucha i lepiej to wygląda.
– Sabina…. Zauważyłem w ostatnich wywiadach z muzykami polskimi ze stosują zasadę: jak najmniej sprzętu jak najwięcej komputera, jedna klawiatura a reszta soft.. ale ty jesteś chyba z innej szkoły?
S.B.: Okey, bez komputera raczej trudno ogarnąć wszystkie barwy, ale niektóre można wyodrębnić i barwę gitary grać np. gitarą, obój – obojem itd. Ja bardzo lubię łączyć różne barwy. Narzędzia pracy w tym rodzaju muzyki są dla muzyka szczególnie istotne. Dzięki Bogu gdy się w tym gubię mam gdzie zasięgnąć pomocy, życzliwej porady. Zawsze z nowymi ideami wychodzę ze studia świetnego kompozytora Norberta Blachy. Wiele razy wsparcia udzielił mi Adam Milwiw-Baron. Podziwiam że mają do mnie cierpliwość !! Myśląc dalej o barwach, to mój dziadek był plastykiem amatorem, ale doczekał się wernisażu. Sama ukończyłam studia podyplomowe sztuka (muzyka, plastyka), więc muzykę czasem widzę w barwach i odwrotnie.
– Czy można gdzieś jeszcze kupić Twoje starsze płyty?
S.B.: Raczej nie, ale płytki są w rękach realizatorów telewizyjnych lub radiowych. Słyszę moje utwory w wielu programach TV. „Sunny Travel” dysponuje Paris Music, „Fonosfera” już się skończyła.
– Proponuje je wrzucić w net, będą Ci robić dobrą reklamę…
S.B.: Muszę się ogarnąć w tym necie, czasem po prostu nie ma czasu.
– Powiedz na koniec coś ciekawego o co Cię nie zapytałem, a co może jeszcze warto o Tobie wiedzieć
S.B.: Ok! Wróciłam do współpracy z Paris Music i przygotowuję materiał dedykowany konkretnym projektom. Od niedawna jestem w gronie kompozytorów Universal Publishing Production Music z czego się bardzo cieszę. Trzeba więc obecnie trochę popracować nad muzyką ilustracyjną. Planuję też modernizację strony WWW. Dam Ci znać o efektach.
– Fajnie, dziękuję za udzielnie mi wywiadu.
S.B.: Pozdrawiam i dzięki za zainteresowanie się moją muzyką.
Damian Koczkodon