„Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza”
Paul Claudel
Tracklista:
[1] | J Love | 07’17” |
[2] | Unknown Land | 08’33’ |
[3] | Play It | 08’41” |
[4] | HushShh,HushShh | 15’15” |
[5] | Through Syntetic Mandarin The Senses | 08’25” |
[6] | Journey To The Unknown | 06’59” |
[7] | A Train To Wuhan | 05’16” |
[8] | Hypnotyzajzer World II | 10’08” |
[9] | Utnapishtim The Great Reward | 06’50″ |
To absolutny debiut Digitalsimplyworld w muzyce ambient. „Singles” jest to zbiór wczesnych utworów artysty, które pochodzą z różnych okresów. Charakteryzują się różnoraką barwą, melodią, tempem oraz zmianą nastroju. Digitalsimplyworld na swojej stronie Internetowej wspomina, że „ważną rolę w tym albumie pełni cisza”. Ja bym całą płytę nazwał „krzykiem ciszy”. Dziewięć znakomitych, skorelowanych ze sobą utworów wspaniale podkreśla ambientową barwę krzyku ciszy. Już w pierwszym utworze mamy na to dowód. Potężna eksplozja syntetycznych padów, niczym Wielki Wybuch wypełnia pustkę w świadomości słuchacza. „J Love” to znak rozpoznawczy stylu muzyki Digitalsimplyworld. Te monumentalne, przestrzenne i ewoluujące dźwięki wprowadzają słuchacza w nieznany do tej pory, instrumentalny świat. W pozostałych utworach nie brak dźwięków typowych dla muzyki wczesnego Klausa Schulze. Czyżby kompozytor był mocno zafascynowany jego twórczością? Można tutaj znaleźć długie fragmenty jednej melodii, wprowadzenie słuchacza w podniosły, poważny nastrój oraz nostalgiczny nastrój. „Unknown Land” to zapis pulsacyjnego kolażu dźwiękowego oraz różnych odgłosów. Dużym plusem jest to, że Digitalsimplyworld umiejętnie wprowadził na prawie całej płycie samplowane głosy ludzi (np. „Play it”, „J Love”, „Through Synthetic Mandarin the Senses”), odgłosy tworów cywilizacji, przedmiotów, różnych urządzeń. W „Play it” oraz w „HushShhh…” mamy do czynienia z ciekawa improwizacją falą dźwięków, które znikąd pojawiają się, a potem rośną i gasną. Dźwięki w tych pierwszej kompozycji są „naładowane” dodatkową energią w postaci zmodulowanego głosu dziecka. To klasyczny przykład ambientu, nawiązujący do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Album jest jak gdyby podzielony na dwie części. Pierwsza jest bardziej mroczna, transowa i melancholijna, a druga barwna i bardziej dynamiczna, np. „Journey to the Unkbown”, „Hypnotyzajzer World” oraz zamykający debiutancką płytę rytmiczny i utrzymany w klimacie muzyki Vangelisa ”Utnapishtim The Great Reward”. Czy można postawić tezę, że „Singles” to album dający powiew świeżości na krajowym, niszowym rynku elektronicznej muzyki? Według mnie tak.
Marcin Melka