Marcin Melka
Hałas wydaje się być ważnym elementem w muzyce. Jakie jest Twoje postrzeganie hałasu jako elementu muzycznego?
Hałas jest obecny w naszym życiu nieustannie, a coś co nazywamy ciszą tak na prawdę nie istnieje. Każdego dnia pomijamy i całkowicie ignorujemy całą masę dźwięków, melodii a także i hałasu. Zaszczepienie elementów hałaśliwych do moich kompozycji jest próbą zwrócenia uwagi na tego rodzaju przekaz. On także istnieje! Jest to pełnowartościowy element kompozycji muzycznej, tak samo jak brzmienie syntezatora czy mellotronu. We wczesnych nagraniach ukazujących się pod szyldem LLS hałas przeważał i był składnikiem dominującym, teraz w naturalny dla mnie sposób proporcje pomiędzy hałasem a muzyką ambient zrównoważyły się.
Jak można określić Twoją muzykę ?
Moja muzyka to próba poszukiwania post-industrialnych inspiracji i łączenie ich z elementami bardziej tradycyjnymi. Od zawsze lubiłem kontrasty i to jest chyba sedno moich kompozycji. Sięgam często po klasyczne klawisze lub partie smyczków, ale poddaje je syntezie – nie lubię jak coś powiedziane jest wprost, wolę to zatuszować. Muzyka LLS to najczęściej delikatność przemycona w głębokim i gęstym tle. Niejednoznaczne tekstury i tła przybliżające się lub oddalające do tradycyjnie rozumianej muzyki ambient. Moja muzyka to także wciąż trwający proces charakteryzujący się dużą zmiennością. Jestem bardzo zadowolony z aktualnego brzmienia, ale z całą pewnością będzie ono ewaluowało w przyszłości.
Jak są Twoje źródła inspiracji ?
Inspiracje trudno scharakteryzować w jednym zdaniu, trudno też je sprecyzować. Wpływ na moje dźwięki ma wszystko to co przyswajam nie tylko w sferze muzycznej. Jestem także kinomanem, amatorsko zajmuje się fotografią i dziennikarstwem muzycznym. Rocznie odwiedzam kilkadziesiąt koncertów i poznaję podobną ilość nowych albumów muzycznych. Bardzo lubię także zwiedzać stare, opuszczone budynki przemysłowe/fabryki – te miejsca pozwalają mi zebrać myśli i przywołują wiele refleksji. To takie moje osobiste industrialne poszukiwania. Wszystkie te bodźce, które wymieniłem mają na mnie wpływ i z całą pewnością przekładają się na to co tworzę.
Czy możesz coś nam powiedzieć o działalności sceny muzyki elektronicznej w Polsce?
Scena elektroniczna jest mocno rozwinięta i wciąż zaskakują mnie nowo odkryte projekty, jak chociażby bardzo świeżo brzmiący duet We Draw A. Od miesiąca wsłuchuję się w ich debiutancką EP-kę „Glimpse”. Godnych przystawienia ucha dźwięków jest cała masa, tylko że wciąż jest to sfera mocno przesunięta do podziemia. Wyjątkowo rzadko zdarza się, aby w kraju oficjalnie została wydana płyta z muzyką ambientową, czy minimalistyczną elektroniką. Najczęściej artyści poszukują swojej szansy poza granicami Polski, przykładem może być fenomenalny, ambientowy projekt Filipa Szyszkowskiego – 21 Gramms, dotychczas albumy ukazywały się w wydawnictwach angielskich, niemieckich czy francuskich. Oczywiście są też pozytywne wyjątki, warto tu wskazać młode, ale bardzo prężne wydawnictwo kasetowe – Sangoplasmo Records.
Robisz mnóstwo teledysków video… Czy muzyka towarzyszy obrazom lub odwrotnie?
To obraz, film czy jakakolwiek inna forma wyrazu jest ilustracją do przekazu muzycznego. Muzyka zawsze powstaje pierwsza i jest punktem wyjściowym do wszelkich działań związanych z promocją. Jak jednak słusznie zauważyłaś na Youtube można odnaleźć wiele obrazów wideo ilustrujących utwory Limited Liability Sounds. Planuję także przygotować klip do tytułowej kompozycji z albumu „Angor”. Często w moich klipach pojawiają się sceny ilustrujące moje poszukiwania postindustrialnych przestrzeni, o czym wspominałem już wcześniej.
Kiedy przyjedziesz nas odwiedzić w Montrealu ?
Bardzo dziękuję za zaproszenie, miło byłoby się spotkać i porozmawiać o muzyce osobiście. Nigdy nie byłem w Kanadzie ale mam nadzieję, że kiedyś będę mógł odwiedzić Twój kraj. Dzieli nas jednak ogromna odległość, blisko 6,5 tysiąca kilometrów i zaplanowanie takiej wyprawy wymaga sporych nakładów, nie tylko finansowych.
W jaki sposób pracowałeś nad nagraniem albumów ?
Jeżeli pytasz o kwestie techniczne i sprzętowe, to coraz większy udział w budowaniu moich kompozycji mają nagrania terenowe. Przesycony tego typu zapisami był mój poprzedni album „Megrims”. Tu także je słychać, choć zostały poddane dużo potężniejszej syntezie. Korzystam z rejestratorów i mikrofonów terenowych, które staram się mieć często przy sobie. W domowym zaciszu tworzę dźwięk w oparciu o syntezatory, sekwencery, modulatory brzmieniowe. Pracując nad albumem Angor starałem się uzyskać pewną spójność brzmienia i nastroju. Sięgając po płyty z muzyką ambientową, bardzo doceniam to jeśli tworzą pewną klarowną formę od początku do końca. Nie mnie oceniać czy w tym przypadku osiągnąłem swój cel, ale takie właśnie było moje założenie. Muzyka powstawała w październiku i listopadzie bieżącego roku.
Jakie inne artystyczne dziedziny mają wpływ na Twoją muzykę ?
Najważniejszą inspiracją pozamuzyczną, o której wspominałem już wcześniej jest kinematografia. Poznaje bardzo dużo filmów, w szczególności sięgam po dzieła filmowe z lat 60 i 70 ubiegłego stulecia. W ostatnim czasie inspirują mnie przede wszystkim filmy francuskie, duńskie, hiszpańskie. Warto wymienić takie nazwiska jak: Louis Malle, Roger Vadim, Carl Dreyer czy Luis Buñuel. Czasami zdarza się, że piszą do mnie ludzie, którym moje kompozycje przypominają ścieżkę dźwiękową, twierdzą, że muzyka LLS może być doskonałą ilustracją do obrazu filmowego. Nigdy nie zaprzeczam bo jest w tym dużo racji, choć nigdy nie tworzyłem jeszcze typowej muzyki filmowej to jednak jestem pod ogromnym wpływem tego rodzaju kompozycji.
Świat muzyki jest trudny. Często konieczne jest, aby nie tylko walczyć o swoje miejsce, ale móc je tworzyć. Co motywuje Ciebie, aby wstać rano i zachować proces tworzenia muzyki?
Nigdy nie miałem większego problemu z automotywacją. Tworzenie muzyki jest dla mnie tak naturalną czynnością jak jej słuchanie, co więcej jest to jedna z silniejszych potrzeb determinujących moje życie na co dzień. Oczywiście mam okresy kiedy całkowicie odpoczywam od syntezatora i komputera, ale po dłuższym czasie zwyczajnie odczuwam brak i tęsknotę. Uwielbiam pracować nad muzyką, tworząc każdy kolejny album powstaje znacznie więcej kompozycji niż to co później zamyka się w formie ukończonej płyty. Często wracam do tych utworów w późniejszym czasie, rekonstruuję je, wyciągam z nich sample, itp. Z motywatorów zewnętrznych mogę wymienić jedynie kawę i czekoladę, które są nieodłącznym elementem mojej codziennej diety. 😉
Czy masz jakieś plany, które dotyczą nowych projektów muzycznych ?
Tak, w chwili obecnej ukończyłem pracę nad kolejnym już albumem Limited Liability Sounds, który powinien ukazać się w przyszłym roku w angielskiej wytwórni – Avalon Sounds z siedzibą w Londynie. Planuję także zająć się promocją nowego albumu projektu Insomnia, który współtworzę wraz z przyjacielem Łukaszem Modrzejewskim. Jesteśmy na etapie poszukiwania wydawcy, a być może zdecydujemy się na skromne wydanie we własnym zakresie.
Kończąc, tajna broń Adama Mańkowskiego, to …
To jest ściśle tajne, inaczej nie byłoby sekretu…. a ja bardzo lubię sekrety 😉
Źródło: Kohlenstoff Records