Już wkrótce będziecie mogli posłuchać nowej muzyki Adama Mańkowskiego, która zostanie wydana pod szyldem „Limited Liability Sounds”. Na płycie znajdą się premierowe utwory. Jednym z nich jest utwór „Suppression”. Sama płyta zapowiada się ciekawie, ponieważ po pierwszym przesłuchaniu czuje się, że będzie to całkiem nowy materiał. Serdecznie zapraszam do posłuchania utworu „Suppression”.
Od ostatniego albumu Limited Liability Sounds „Megrims” minęło już trochę czasu. Adam Mańkowski, czyli połowa duetu „Insomnia” z Łodzi kończy prace nad nowym albumem „Phaenomena”, który zostanie wydany pod szyldem Limited Liability Sounds już niebawem.
Dziesięć ambientowych, czarno-białych, dźwiękowych pocztówek bardzo dobrze przedstawia najnowsza, solowa płyta Adama Mańkowskiego ze znanego, łódzkiego duetu „Insomnia”. Początek „Megrims” jest głośny. Potężny bas rozpoczyna muzyczną wędrówkę po czarno-białym świecie. Brzmienia są modulowane, sprzężane, przerywane i przestrajane. Dynamiczne zmiany w pierwszej części „Megrims” wspaniale ukazują plastyczne podejście do załączonych fotografii. Stanowią idealne tło ilustracyjne oraz są one perfekcyjnym uzupełnieniem muzycznej misji Adama Mańkowskiego. W drugiej części „Megrims” panuje spokój i monotonia. Wybieramy się na krótki spacer po lesie. W muzycznym tle są wilgotne drzewa, słychać szelest kroków człowieka, zwierząt oraz wyczuwa się późno jesienną, wilgotną atmosferę. Trzecia część „Megrims” zapowiada nieznaczną zmianę klimatu. Przenikliwe, syntetyczne dźwięki próbują zniweczyć dotychczasową, sielską atmosferę spaceru po lesie. Następuje załamanie pogody i pojawiają się pierwsze krople jesiennego deszczu. W czwartej odsłonie „Megrims” muzyka jest bardziej surowa i ekspresywna. Artysta zaprezentował jednostajny, dźwiękowy nastrój, okraszony pulsacyjnymi dźwiękami syntezatorów. Trzaski i modulowane szumy powodują, że coraz mocniej zaczyna padać czarno – biały deszcz oraz wiać silny wiatr. W dalszych utworach Adam Mańkowski przedstawił nie tylko muzyczny obraz budynków, ale także ich burzliwą przez wieki przemianę. W tym miejscu muzyk skupia się na szczegółach elementów architektury: fasady, schodów, okien, dachu, pokoju oraz krajobrazu. Czarno-białe dźwięki skrywają aurę tajemniczości historii tego budynku. Sama muzyka jest coraz bardziej niepokojąca. W pozostałych częściach „Megrims” panuje klimat refleksji nad przemijaniem. Bardzo frapujące jest zakończenie tej płyty. Podsumowując płytę Adama Mańkowskiego, chciałbym zaznaczyć, że artysta w przejrzysty sposób zaprezentował czysty minimalizm oraz potrafił oszczędnie, ale atrakcyjnie przekazać wizję upływu czasu za pomocą dołączonych fotografii.
O znanym duecie z Łodzi wspominałem już na blogu phaedra.pl. Poniżej przedstawiam wywiad przeprowadzony przez Marcina Mieszczaka dla portalu psychonda.pl
Marcin: Adam, jesteś twórcą dwóch projektów tworzących szeroko rozumianą muzykę elektroniczną: Insomnia i Limited Liability Sounds. Przedstaw proszę czytelnikom Psychosondy każdy z nich.
Adam Mańkowski: Oba projekty mocno przez lata ewoluowały i na różnych etapach miały ze sobą sporo wspólnego. Pomimo tego, że z założenia miały to być całkowicie odrębne formy wyrazu oscylujące wokół bardziej lub mniej eksperymentalnej muzyki elektronicznej, to jednak wiele je łączy. Insomnia to duet, mój i Łukasza Modrzejewskiego, który przebył drogę od sterylnych, pozbawionych rytmu ambientowych pasaży, aż do szybkich elektronicznych środków wyrazu. Często spotykam się z opinią, że muzyka Insomnii to produkcja idealna na ścieżkę dźwiękową do tego czy innego filmu. Z pewnością jest w tym sporo racji, bo wśród licznych inspiracji z powodzeniem możemy także wskazać kino i muzykę stricte filmową. Z mojego punktu widzenia nic nie jest jednak interpretowalne jednoznacznie i wprost, dlatego też lepiej gdy muzyka jest czymś w rodzaju otwartej furtki. Podobnie, a może nawet bardziej otwarta jest kwestia dotycząca projektu LLS, tu punktem wyjścia była muzyka noise i dawne eksperymenty futurystów. Wyszedłem od prób ukazania brutalności dźwięku i jego kontrastu z ciszą, próbowałem sił w audiowizualnych formach wyrazu, a dotarłem do punktu w którym wciąż opieram się na kontrastach, ale już nie tak wyraźnych. Poszukuję post-industrialnych inspiracji i łącze je z klasycznymi motywami, podobnie jak w Insomnii sięgam po czyste klawisze i poddaje je nieco innym formą syntezy.
Insomnia to najogólniej rzecz ujmując połączenie elektroniki i ambientu. Jak Twoim zdaniem ma się taka scena w Polsce?
Scena jest mocno rozwinięta i wciąż zaskakują mnie nowo odkryte projekty, jak chociażby bardzo świeżo brzmiący, łódzki Palcolor. Od stycznia zasłuchuję się w ich nową EP-kę Moontrap. Godnych przystawienia ucha dźwięków jest cała masa, tylko że wciąż jest to sfera mocno przesunięta do podziemia. Wyjątkowo rzadko zdarza się, aby w kraju oficjalnie została wydana płyta z muzyką ambientową, czy minimalistyczną elektroniką. Najczęściej artyści poszukują swojej szansy poza granicami Polski, przykładem może być fenomenalny, ambientowy projekt Filipa Szyszkowskiego – 21 Gramms, ostatnia płyta ukazała się nakładem włoskiej wytwórni Greytone. Oczywiście jest kilka pozytywnych wyjątków, jak chociażby Wydawnictwo Generator.pl od lat wspierające muzyczną działalność Przemysława Rudzia i innych el-muzyków.
Macie już dwie płyty na koncie. Ta druga już niedługo pojawi się legalnie w wytwórni LegacyRecords. Opowiedz, czego mogą się spodziewać słuchacze pod tym wydawnictwie?
Album Shadows and Mists to sześć kompozycji zainspirowanych starym niemym kinem z początku XX wieku, filmami Fritza Langa i Roberta Wiene. Nie jest to jednak typowa ścieżka dźwiękowa, a raczej hołd złożony naszym mistrzom. Płytę wypełniają dynamiczne syntezatorowe dźwięki osadzone na ambientalnych tłach. Najważniejszy jest jednak klimat, staraliśmy się tchnąć w tę muzykę coś z tytułowych cieni i mgieł, opakować inspiracje w mroczną aurę, która pozwoli odciąć się choć na chwilę od rzeczywistości i odnaleźć w naszej muzyce własne historie i obrazy. Znów mógłbym w tym momencie odwołać się do tej ”otwartej furtki”,Shadows and Mists to próba stworzenia dźwięków ponad schematami, które trafiłyby do wrażliwych słuchaczy i pozwalały na wielorakie subiektywne interpretacje. Ponad dwie dekady temu Woody Allen postanowił złożyć swój własny hołd dla niemieckiego ekspresjonizmu i wyreżyserował genialny Shadows and Fog, my także postanowiliśmy podziękować za ogrom wspaniałych inspiracji, jakich dostarczyło nam kino. Aha, ten album był dostępny legalnie cały czas jednak wydany był małym nakładzie i w nieco innej formie. Można było go nabyć bezpośrednio od nas lub w formie cyfrowej płacą tyle ile słuchacz chce. Za kilka tygodni Shadows and Mistsukaże się na nośniku CD w pięknym digipaku, z obszerną książeczką. Za część graficzną jak zawsze odpowiada Łukasz. Marzy nam się jeszcze wersja winylowa tego wydawnictwa.
Twój drugi projekt to LLS. Nie dość jest Ci eksperymentów w Insomni?
Zdecydowanie nie dość, i z całą pewnością LLS będzie się dynamicznie rozwijało w przyszłości. Pierwsze dźwięki pod tym szyldem powstały w roku 2006, a więc niemalże na równi z narodzinami Insomnii. Skłonność do eksperymentu mam wrodzoną chyba naturalnie i gdy z Łukaszem ukierunkowywaliśmy nasze działania w duecie, ja zawsze zbierałem jakieś odrzuty, przebudowywałem kompozycje, które na płyty Insomnii się nie zmieściły itd. Poza tym duży wpływ miały tu moje fascynacje hałasem, narodzinami futuryzmu i wszelkimi elektroakustycznymi eksperymentami, które były genezą współczesnej muzyki elektronicznej. Praca nad tym projektem jest dla mnie czymś całkowicie odmiennym, bowiem w inny sposób te dźwięki powstają, staram się skupić na obróbce brzmienia, na ingerencji w częstotliwość. Docieram do wnętrza dźwięku, wychodzę od najczystszej, najprostszej jego postaci, próbuję manipulować brzmieniem i osiągać rezultaty, które zaskoczą mnie samego.
Opowiedz proszę o Waszych inspiracjach. Wspominacie m.in. Aphex Twina. Na czym się wychowaliście i jaką ścieżkę muzyczną przebyliście do miejsca, w którym się obecnie znajdujecie?
To w naszym przypadku jest temat rzeka… Inspiracji jest cała masa i na przestrzeni lat w różnym stopniu wpływały na to co tworzymy. Generalnie można przyjąć, że wychowaliśmy się na mocnych dźwiękach gitarowych, szeroko rozumiana muzyka rockowa to to, co było nam najbliższe w pierwszych latach świadomego słuchania muzyki. Potem zaczęły się poszukiwania w rejonach jazzowych, elektronicznych i przeróżnych eksperymentalnych brzmieniach. Wyznacznikiem zawsze pozostawała i wciąż pozostaje oryginalność, którą doceniamy i wtórność, którą odrzucamy. Wśród inspiracji z pewnością można wskazać wspomnianego przez Ciebie Aphex Twina, elektroniczny duet ze Szkocji Boards of Canada, norweskiego Biosphere czy pochodzącego z Meksyku Murcofa. Na powstające dźwięki ma również wpływ to czym zajmujemy się na co dzień, czyli dziennikarstwo muzyczne. Średnio rocznie odwiedzamy kilkadziesiąt koncertów i festiwali, uwielbiamy muzykę graną na żywo i pochłaniamy emocje związane z tego typu wydarzeniami. Dużo czasu poświęcamy muzyce jako słuchacze i recenzenci, jest to po prostu bardzo ważna część naszego życia.
Na koniec chciałbym Cię zapytać o przyszłość – tę bliższą i tę dalszą – zarówno Insomnii jak i Twojego solowego projektu?
Najbliższe plany związane z Insomnią to oczywiście premiera naszego drugiego albumu w LegacyRecords i związana z tym promocja. Od tego jak album sobie poradzi zależy bardzo wiele, a między innymi to czy w przyszłości pojawi się jego wersja na czarnym, winylowym krążku. Oczywiście niezależnie od tych wydarzeń jesteśmy w trakcie pracy nad nowym materiałem, który –mamy szczerą nadzieję– także pojawi się w nowej wytwórni pod koniec bieżącego roku. Jeżeli chodzi o Limited Liability Sounds to zamierzam kontynuować doświadczenia zapoczątkowane na ostatniej płycie Megrims, z naciskiem na duży udział nagrań terenowych i eksplorowanie post-industrialnych obszarów. Na przełomie marca i kwietnia pojawi się na taśmie, wspólny materiał LLS i ukraińskiego eksperymentatora Dao De Noiz. Muzyka powstała już w ubiegłym roku, ale długo poszukiwaliśmy sensownego wydawcy dla tej kolaboracji.
Gdzie można Was usłyszeć na żywo w najbliższym czasie?
Nad tą kwestią intensywnie pracujemy i chcielibyśmy zaprezentować materiał z albumu Shadows and Mists na żywo jak już płyta pojawi się w oficjalnej dystrybucji. Z całą pewnością będzie to nasza rodzinna Łódź, a z czasem może i zawędrujemy gdzieś dalej, ale to tak naprawdę zależne od słuchaczy.
Zapraszam do odwiedzenia strony poświęconej najnowszemu albumowi projektu Limited Liability Sounds. Płyta „Megrims” ukazała się w styczniu 2013 roku w rosyjskim Labelu CVLMINI – https://www.facebook.com/CVLMINIS
Megrims to zbiór kompozycji opartych o potężnie przesterowane brzmienia syntetyczne poddane obróbce drgań za pomocą tylko jednego oscylatora i filtra rezonatorowego pozwalającego na ingerencję w częstotliwość. Tak ścisłe podejście do syntezy dźwięku pozwoliło wpasować się w zamierzoną stylistykę i uwydatnić kontrasty pomiędzy chłodnym ambientem i drapieżnym hałasem, odbyć podróż inspirowaną post-industrialnym potencjałem i klasycznymi kompozycjami Schuberta – rozpiętymi pomiędzy granicą szeptu i krzyku. Ponure, oszczędne partie klawiszy topią się w gęstej atmosferze syntezy i często nie wynurzają się już na powierzchnię niczym odrzucone koncepcje pozytywnie ustanowionego rozumienia w pracach Theodora Adorna.
Dziesięć odsłon tytułowej, depresyjnej aury to próba uchwycenia duchowego upadku nadziei, fizycznej świadomości utraty zmysłów i swoistego zmierzchu własnej duszy. Portret samotnego artysty decydującego się na podjęcie ostatniego, największego z dotychczasowych wysiłku w obliczu śmierci. Sprzężone, brudne dźwięki symbolizują ograniczenia rodzące się z braku perspektyw, a zaczątki minimalistycznego rytmu reprezentują ideę przezwyciężenia immanentnych barier tkwiących wewnątrz sztywnej logicznej konsekwencji czynów i ich następstw.
„Wydaje nam się, że możemy dotrzeć do siebie, ale możemy tylko się do siebie zbliżyć i przejść obok. Co za męka dla tego, kto to zrozumie.”
Franz Schubert