Drive Inn [1984]

Lista utworów :

[1] Drive Inn 03’42”
[2] Sightseeing 06’24”
[3] Truckin’ 04’54”
[4] Highway 04’45”
[5] Racing 06’00”
[6] Road Clear 11’11”
[7] Drive Out 03’00”

„Oczekiwać przyjemności jest też przyjemnością”   Gotthold Ephraim Lessing 

 Muzyka została skomponowana przez obydwóch artystów pod wrażeniem zakończonej trasy koncertowej  po Polsce latem 1983 roku. Pomimo wcześniejszej zapowiedzi nie jest dalej pewne, że „Drive Inn” zostanie wydane jako reedycja. Szkoda, bo to fajny album. W sam raz do słuchania w czasie jazdy samochodem. Utwór otwiera dynamiczny kawałek „Drive Inn”, który jest początkiem naszej muzycznej przejażdżki. Ładna, przyjemna dla ucha melodia, która została stworzona za pomocą analogowego sprzętu. Pogodny nastrój dają nam fortepianowo-syntezatorowe zagrywki Rainera Blossa oraz przede wszystkim  mocne akordowe wstępy, które znamy z trasy koncertowej po Polsce oraz nagrań z „Dziękuję Poland”. Drugi utwór, „Sightseeing”  – to sielankowa, muzyczna przejażdżka po krajobrazach, pustych bezdrożach. W utworze tym dominują delikatne zagrania na klawiszach przez  Klausa Schulze oraz fortepian Blossa. Mimo znacznego upływu czasu ten album wcale się nie zestarzał. „Truckin’ ” – motoryczny, stalowy,  ciężki i powolny  kawałek niczym lokomotywa Tuwima  … zupełnie jakby się jechało ciężarówką. Fajne dźwięki  🙂

Do dziś  bardzo mi się podoba utwór zatytułowany „Highway”. To dynamiczny kawałek. Jest on  w sam raz świetny do jazdy po autostradzie. Co ciekawe, „Highway” jest fragmentem  bonusa „Gem”, znanego z reedycji „Audentity” w roku 2005. Być może to jest jedna z przyczyn, że „Drive Inn” nie będzie w reedycji, pomimo tego, że figuruje jako oficjalne wydawnictwo  w dyskografii Klausa Schulze’a. Drugą przyczyną jest to, że w roku 1990 wytwórnia „Innovative Commucation”  wydała album Rainer Blossa, który został  zatytułowany po prostu „Drive Inn vol. II” zawierający utwory utrzymane w konwencji „Drive Inn”„Racing”, to utwór, który powstał także we współpracy z Michaelem Garvensem, wokalistą znanym zresztą z wcześniejszych projektów Klausa pod nazwą „Richard Wahnfried”. Kompozycja na średnim poziomie, która przypomina nastrój z sesji „Transfer Station Blue”.  Kolejnym utworem który mi się bardzo podoba to „Road Clear”. Typowy, schulzowski kawałek z fortepianową nutą Blossa w tle i spokojnym rytmem sekwencera.  Ostatni kawałek, pełniący funkcję klamry to „Drive Out”, oznajmujący koniec naszej muzycznej przejażdżki samochodem, bez fortepianowej solówki, za to z perkusją w tle. Moim zdaniem, nawet gdyby ta płyta dziś była wydana ponownie, nie straciłaby na walorach. To moja druga płyta Klausa, którą jakieś poznałem prawie 30 lat temu. Świetna do słuchania w czasie jazdy. Mi wystarczyło do słuchania w czasie jazdy pociągami  – m.in. zapomnianym już węgierskim  wagonem motorowym SN61-138.

Podobno pierwotnie miała to być solowa produkcja Klausa Schulze,  lecz okazało się  inaczej. W końcu płyta została wydana po raz pierwszy w marcu 1984 roku jako solowy projekt Blossa. Napisy na pierwszym wydaniu płyty winylowej wyraźnie to tak sugerują. W końcu lat 90-tych została wydana przez brytyjską wytwórnię „Thunderbolt” kompaktowa reedycja „Drive Inn”. Na okładce materiał muzyczny sygnowany jest jako Klaus Schulze oraz Rainer Bloss –  „Drive Inn”. W tym samym czasie pojawiło się jeszcze jedno wydawnictwo, a mianowicie płyta „Drive Inn Vol. I”, która została wydana przez wytwórnię „Innovative Communication”. Wszystkie te płyty wyraźnie się między sobą różnią. W pierwszym wydaniu, na płycie kompaktowej, w drugim utworze jest kilkusekundowy fragment partii fortepianu grany przez Blossa, natomiast w reedycji wydanej przez „Innovative Communication” nie ma tego fragmentu. Wszystkie trzy płyty różnią się między sobą okładkami oraz krótszymi lub dłuższymi fragmentami niektórych utworów. Są to niuanse, ale zawsze 🙂

Marcin Melka

Aphrica [1984]

Lista utworów :

[1] Aphrodite 19’40”
[2] Brothers And Sisters 12’20”
[3] Aphrica 06’50”

„Nic nie jest piękne ani brzydkie. Piękno i brzydota jest w oczach patrzącego, nawet, gdy patrzący i ten, na którego się patrzy, to jedna i ta sama osoba.”  Sophia Loren


Ernst FuchsKilka słów na temat płyty „Aphrica” – tria Fuchs/Schulze/Bloss. Miałem przyjemność posłuchać po raz pierwszy tej płyty kilka temu. Zanim przesłuchałem tę płytę, pozwoliłem sobie na przejrzenie recenzji, jakie były zamieszczone w Internecie. Większość osób wypowiadało się na temat tej płyty negatywnie. Wśród komentarzy panowała opinia, że to jedna wielka ściema, brzydota i okropność jednym słowem. Po przesłuchaniu jej po raz pierwszy miałem te same odczucia i chciałem już tę płytę wystawić na jednym z portali aukcyjnych.  Po ponownym przesłuchaniu zmieniłem zdanie. Płyta ta została uznana za kontrowersyjną, ze względu nie tylko na solowe partie wokalne malarza, rzeźbiarza i mecenasa (?) kultury pochodzącego z Austrii Ernsta Fuchsa. Muzyka do tej płyty została wydana w 1984 roku i w tym samym roku z powodu sporów sądowych  Schulze’a oraz Fuchsa została wycofana z rynku….Szkoda, że została wycofana. Na kilku płytach Klausa Schulze’a można usłyszeć wiele partii wokalnych. W muzyce Schulze’a partie wokalne nie występują bowiem  tak często jak w muzyce Vangelisa, Jarre’a, Mike’a Oldfielda czy Schillera. Jak powszechnie wiadomo, partie wokalnym są dodatkiem do muzyki. Według mnie kilka partii wokalnych na płytach Schulze’a jest bardzo dobrych. Mogę tu wymienić wokale Arthura Browna, Michaela Garvensa, Iana Wilkinsona oraz  Waltera Siemona.  Ku mojemu zdumieniu ten chropowaty, niewyraźny głos Fuchsa idealnie pasuje do tej muzyki. Warunek jest jeden. Do wysłuchania tej muzyki należy mieć  odpowiedni nastrój. Głos Fuchsa przypomina mi miejscami głos Siemona z „Blackdance” To głos, Który pochodzi z jakiejś odległej, mrocznej krainy. I niech to będzie tytułowa „Aphrica”. „Aphrica” to obraz zagubionego raju. Raju lub mitu który wcześniej został zburzony. Swą wypowiedź sugeruję artystyczną wizją okładki tej płyty, którą namalował Ernst Fuchs – główny wokalista na tej płycie. Artysta pokazał w swoich obrazach biblijne motywy, estetykę oraz brzydotę ludzkiego życia, bo w końcu jedna z teorii głosi, że człowiek pochodzi z Czarnego Lądu i stamtąd zaczęła się jego ewolucja. Ile w tym prawdy, tak do końca nie dowiemy się w najbliższej przyszłości. I być może muzycy chcieli słuchaczom to przekazać. Wracając do muzyki całość przypomina muzykę wypracowaną już na „Audentity”. Najbardziej dynamicznym utworem jest oczywiście „Aphrodite”, który mi się najbardziej podoba na całej płycie. Bardzo ładnie rozpoczął partię a’la piano  na instrumentach klawiszowych Rainer Bloss. W tle muzyki słyszymy beat z syntezatorów Klausa Schulze’a i ten niesamowity wokal Fuchsa.  Dwa następne utwory to całkiem inna muzyka. Tytułowa „Aphrica”, to  podkład muzyczny do przyszłego utworu  „Surrender”, który ukazał się w tym samym roku na płycie  „Angst” do ścieżki filmowej austriackiego filmu sensacyjnego pod tym samym tytułem. Klimat muzyki w tym utworze przypomina mi jakieś wydarzenie. Może to być widowisko, igrzyska lub jakaś walka. „Brothers & Sisters” przypomina mi jakieś zwołanie ludu miejscowej, zapomnianej wioski na Czarnym Lądzie. To najsłabszy punkt tej płyty. Schulze używa zarówno podkładu muzycznego z tej sesji oraz z podkładów innych utworów z wcześniejszych płyt. Ogólnie całość oceniam średnio. Jednakże ta płyta nie powinna pójść do kosza ani w zapomnienie. Ciekawe, czy Klaus Schulze chciał się zrewanżować słuchaczom nagrywając „Klaustrophony” z Wilkinsonem na płycie „Dreams”, tylko dlatego, że wycofał „Aphricę” z rynku ? Ja takie skojarzenia mam. Brzydkie jest piękne ! Polecam stronę Internetową Ernsta Fuchsa.

Marcin Melka