Shadowlands [2013]

shadowlands500x500

Lista utworów :

[1] Shadowlights 41’12”
[2] In Between 17’07”
[3] Licht und Schatten 17’23”
[4] The Rhodes Violin 55’24”
[5] Tibetan Loops 17’50”

„Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.” Oscar Wilde

 „Shadowlands”, to kolejna płyta studyjna Klausa Schulze, na którą zapewne fani niemieckiego kompozytora klasycznej muzyki elektronicznej  czekali dość długo. W poprzednich latach mieliśmy do czynienia z muzycznymi obrazami malowanymi dźwiękiem. Tym razem niemiecki kompozytor zaskoczył i wprowadził słuchaczy w elektroniczną muzykę  malowaną światłem. Począwszy od płyty „Moonlake”, w twórczości Klausa Schulze nastąpiła modyfikacja muzyki, którą artysta zapoczątkował na początku 2000 roku. Podobnie było w następnych albumach : „Kontinuum” – powrót do sekwencyjnego brzmienia oraz nawiązanie współpracy z Lisą Gerrard.  W ostatnich latach Schulze rozpoczął śmiałe eksperymenty z żeńskimi wokalami. „Shadowlands” jest podsumowaniem tych ostatnich albumów oraz  pewnego etapu w dyskografii. Jak sięgam pamięcią wstecz, takie momenty w muzyce Schulze’a dość często się zdarzały, np. płyty „Inter*Face”, „Body Love Vol. 2” czy nawet  „En=Trance”. Jak wiadomo, każdy z nas potrzebuje zmiany lub nowych kierunków.  Muzyka na „Shadowlands”, mimo bębnów, hipnotycznego rytmu, śpiewu Lisy Gerrard, Chrysty Bell, Julii Messenger oraz wolnych sekwencji jest stonowana, delikatna i subtelna. Ona w niczym nie przypomina nagrań z albumów „Moonlake” i  „Kontinuum”. Dominuje styl znany już z „Farscape” jak i z  „Big in Japan”, który został nieco zmieniony. To typowy Schulze ostatnich kilku lat. „Shadowlights” – pierwszy utwór z pierwszego krążka skłania słuchacza do pamiętnego koncertu z Japonii z marca 2010 roku. Intro utworu jest  podobne do niektórych utworów z koncertowego albumu ”Big in Japan”. Wnikliwy słuchacz zauważy, że te dźwięki są jednak  inne. Po kilku minutach w utwór zostaje wpleciony delikatny sekwencer, który nadaje rytm i harmonię.  Dźwięki te przeistaczają się, zmieniają się i modulują się  przez kilkanaście minut  w świetliste, muzyczne obrazy. Miejscami pojawia się głos Lisy Gerrard, a następnie dźwięki skrzypiec dodają uroku temu utworowi.  Całość   ma  transowy, lecz melancholijny  charakter i od samego początku wciąga  słuchacza w podróż do Krainy Świetlistej Doliny. Zmieniające się dźwięki, pętle tworzą ciekawą atmosferę.   Słucha się dobrze, że nawet nie czuje się kiedy on się skończy. Pozostałe dwa utwory „In Between” oraz „Licht Und Schatten” to moje ulubione utwory na pierwszym krążku. Zostały nagrane oddzielnie, ale podczas słuchania odnosi się wrażenie, że jest to jedna całość. „In Between”, to relaksujący utwór, oparty na równoległej melodii oraz rytmie. „Licht Und Schatten”, to jakby druga część, kontynuacja poprzedniej kompozycji. Dodatkowym atutem jest dodanie żeńskiego wokalu. Bardzo piękna jest muzyka w ostatnich 8 minutach trwania ostatniego utworu. Drugi krążek z albumu „Shadowlands” to całkiem inna muzyka, lecz utrzymana w typowym dla Schulze’a klimacie z okresu „Contemporary Works”.  Pierwsze dźwięki „Violin Rhodes”, to motywy przypominające nagrania z płyty „The Rhodes Elegy”  z zestawu „Contemporary Works 2” oraz nagrań z albumu „The Dark Side Of The Moog IX” w kolaboracji ze zmarłym niedawno Pete Namlookiem. Pierwsze dwadzieścia minut, to dźwięki a’la Rhodes Piano, które są znane wszystkim miłośnikom klasycznej muzyki elektronicznej,  motywy kryształków z płyty „Mirage” z 1977 roku. Myślę, że Schulze złożył hołd zmarłemu artyście. Po około 20 minutach następuje zwrot i pojawiają się dynamiczne akordy oraz pulsujący rytm. Muzyczne i przejmujące tło okraszone jest wokalizą Thomasa Kagermanna. Ostatni utwór albumu „Shadowlands” to mistyczny utwór. Rozbrzmiewają tu echa Tybetu, samplowane głosy mnichów, które są  wspomagane wokalem Thomasa Kagermanna. Drugi krążek jest bardzo udany. „Shadowlands” potwierdza, że kompozytor jest w dobrej formie. Jak wspomniałem na początku, to album podsumowujący kolejny etap w dyskografii artysty. Muzyka malowana światłem, to dobra wizytówka na przyszłość. Miejmy nadzieję, że usłyszymy niedługo kolejną porcję ciekawej muzyki Klausa Schulze z innymi artystami.

Marcin Melka  

Klaus Schulze : 05.11.2003, koncert w Poznaniu,otwarcie „Starego Browaru”

Źródło : screenshot ze strony : http://www.myvideo.de

1a51mo105 listopada 2003 roku, czyli prawie 10 lat temu, wystąpił w Poznaniu Klaus Schulze. Cóż, ja dowiedziałem się o tym wydarzeniu dopiero po fakcie. W lokalnej telewizji była krótka wzmianka o jego występie. Byłem bardzo zdziwiony, że ta impreza w ogóle nie była nagłośniona przez media, tak jest to robione np. przy koncertach Jarre’a. Przed koncertem w Poznaniu nie było żadnych informacji nt. występu w prasie w Toruniu, a dostępu do Internetu jeszcze nie miałem. Jakiś czas później na jednym z forum klasycznej muzyce elektronicznej został otwarty wątek poświęcony temu wydarzeniu. Cała impreza była poświęcona otwarciu nowego centrum handlowo – kulturalnego „Stary Browar” w Poznaniu. Miało to być wspaniałe wydarzenie, które łączyło światło, dźwięk, lasery oraz pirotechnikę w jednym, przy wspaniałej muzyce Klausa Schulze

_coverW pobliżu „Starego Browaru” zjawiło się kilkanaście tysięcy ludzi oraz VIP-y. Faktycznie, koncert, jak i sam event był super. Szkoda, że nie był to normalny koncert Klausa Schulze, na który przecież wszyscy fani KS czekali od pamiętnego 1983 roku. Krótki zapis z koncertu znajduje się tutaj. Dynamiczna muzyka, cudowne solówki Klausa Schulze (znany później jako utwór „Mephisto” z płyty „Moonlake”, piękne, laserowe widowisko, połączone z pirotechniką (ukłony dla Gerta Hofa) oraz tłumy ludzi. Zobaczcie i oceńcie zresztą sami. Na następny koncert Klausa Schulze trzeba było czekać aż do 2008 roku. To już inna historia 🙂

Marcin  Melka