Najnowszy wywiad z Klausem Schulze: „Muzyka z zasadami”

klaus_schulze_1Zapraszam do przeczytania wywiadu z Klausem Schulze. Wywiad przeprowadził Thomas Mangano. Więcej można przeczytać (niestety, w języku angielskim) tutaj. Klaus Schulze opowiada o swoich początkach kariery w muzyce, swojej muzyce oraz o wydanych płytach. Tekst ukazał sie na stronie Internetowej http://localbandforhire.com/ w dniu 15 kwietnia 2014 roku.

Marcin Melka  

Mario Schönwälder : „Byłoby wspaniale móc znów odwiedzić Polskę”

Mario –  jesteś znany nie tylko jako muzyk, ale też jako wydawca.  Do tej pory wielu fanów jest Ci wdzięcznych za wydanie muzyki Rofla Trostela czy Nightcrawlers.  Czy masz w planach ocalić coś jeszcze od zapomnienia?

M.S.: Po wydaniu wielu rzeczy z przeszłości nagranych przez Ash Ra Tempel, Manuela Gottschinga, Klausa Schulze, Rolfa Trostela i wielu innych, teraz skupię się na nowych nagraniach muzycznych, szczególnie od Spyry, Rainbow Serpent oraz moich projektach Fanger & Schonwalder oraz Broekhuis, Keller & Schonwalder.
– Posiadasz szczególną umiejętność pozyskiwania przyjaciół. Wielu ciekawych muzyków nagrywa z Tobą wspólnie płyty. Charyzma?
M.S.: Nie mam pojęcia, musisz ich sam zapytać. Może dlatego, że jestem wciąż i zawsze otwarty na nowe pomysły i wpływy? Poza tym robię to z ludźmi, dla których to wszystko jest czymś więcej niż tylko muzycznym projektem. To przyjaźń!
– W jednym z wywiadów mówisz że inspiruje Cię nawet kuchnia Twojej żony, czy macie czas razem słuchać elektronicznej muzyki?
M.S.: Regina osobiście (oraz jej pasta) jest jedną z moich inspiracji. Inspiracje znajduję również w nowych dźwiękach, filmie, moim życiu oraz… tak, słucham wiele innej muzyki. Nie tylko muzyki elektronicznej od znanych artystów. Lubię również SAGA, Pink Floyd, Supertramp, Beatles, oraz dużą ilość rocka i popu z lat 70.
– Nagrałeś cztery fajne solowe płyty, czy zarzuciłeś już całkiem indywidualne komponowanie na rzecz wspólnego muzykowania z przyjaciółmi?
M.S.: Zaczynałem swoją karierę w małym dwuosobowym zespole, ale po krótkim czasie zostałem solistą. Gdy spotkałem Basa i Detlefa (a później Thomasa i Franka), znalazłem muzycznych przyjaciół na całe życie. Wszystkie moje pomysły na album solowy stały się częściami kilku projektów (albumów) formacji Fanger & Schönwälder i Broekhuis oraz Keller & Schönwälder. Może jednak nadejdzie moment na kolejny projekt stricte solo. Kto wie?
– Wiem że planujesz wydać niedługo, lub już wydałeś  sporo różnych płyt, możesz to przybliżyć polskim słuchaczom?
Manikin Records był mniej aktywny w ciągu ostatnich dwóch lat, ale to jest dla mnie OK, gdyż mam więcej czasu dla siebie, mojej muzyki i przyjaciół.  Gotowy jest kolejny album Keller & Schönwälder, zatytułowany „Long Distances”. Jego premiera planowana jest na 01.10.2011. W przyszłym  roku w lutym Broekhuis, Keller & Schönwälder wyda album „Red”. Z kolei w kwietniu wydamy „Manikin Records – The second decade 2002 –  2012” – album podsumowujący drugie dziesięciolecie mojego labelu. Fanger & Schönwälder oraz Rainbow Serpent też pracują nad nowym materiałem. Gerd i Detlef planują współpracę, zbliża się też drugie DVD tercetu Broekhuis, Keller & Schönwälder…
– Czy miałeś już okazję słuchać młodych polskich muzyków grających muzykę elektroniczną np. Przemka Rudzia, Vandersona, Dietera Wernera czy też Polarisa?
M.S.: Słyszałem tylko nieco muzyki Polarisa i Vandersona. Fajna muzyka, szczególnie Polarisa.
– Uważasz że  muzyka elektroniczna najlepiej się sprawdza na żywo, grana przed publicznością? Czy niekoniecznie?
M.S.: To trudne pytanie. Lubię grać na żywo, czuć więcej mocy i adrenalinę, które wiążą się z graniem sytuacyjnym. Wielu kompozytorów nie przepada za wykonywaniem swojej muzyki na żywo. Wymaga to pełnej kontroli nad tkanką muzyczną, kontroli w każdej sekundzie jej trwania. Ja lubię improwizować jak w czasie koncertu na żywo coś się nie uda. Dlatego też wiele z naszych „nagrań studyjnych” jest grane i nagrywane tak, jak koncert, tylko bez publiczności.
– Bez Mario Schonwaldera elektroniczna muzyka nie byłaby taka sama. Być może niektórzy ciekawi artyści nie wydali by swoich nagrań. Masz tego świadomość?
M.S.: Jestem tylko małym człowieczkiem, który tworzy muzykę. Myślę, że el-muzyka byłaby taka sam, nawet gdybym nie wydał ani minuty z moich kompozycji. Każdy powinien robić to, co lubi i potrafi robić. Granie dla własnej przyjemności, we własnym pokoju to jedna strona medalu. Nagrywanie, wydawanie płyt to jego druga strona. – uważam, że nie wszystko co jest w dzisiejszych czasach wydawane nadaje się do słuchania. Komputery i CDRy sprawiły iż bardzo łatwym stało się zagranie, nagranie i „wydanie” muzyki. Jest to też jeden z powodów, że zmniejszyłem swój własny biznes.
– Poznałeś ostatnio kogoś ciekawego spoza swojego grona, wytwórni?  Może pragniesz powiększyć  ofertę M. Records?
M.S.: Nie, podsumowałem to w punkcie 8.
– Czy koncert 05.11.2011 w Bad Orb, 10. na  Liquid Sound Festival będzie zarejestrowany na płycie?
M.S.: Nie wiem jak wyjdzie koncert w Bad Orb 🙂 Nie jestem w stanie przewidzieć jak wyjdzie nagranie – mam nadzieję że dobrze. Wszystkie koncerty są nagrywane i słucham ich po dłuższym czasie. Wtedy zadecyduję co z tym zrobić – nie wszystko co gramy nadaje się do wydania – wracamy do mojego punktu widzenia w  8.)
– Jest szansa usłyszeć Cię kiedyś na żywo w Polsce?
M.S.: Byłoby wspaniale móc znów odwiedzić Polskę. Ludzie są tam bardzo entuzjastyczni, mają otwarte umysły i lubią słuchać moich koncertów. Mam nadzieję, że znajdzie się promotor, który zorganizuje występ Broekhuisa, Kellera & Schönwäldera. Byłoby wspaniale, gdyby udało się zagrać w planetarium lub kościele.
– Dziękuję serdecznie  za poświęcony mi czas.
M.S.: Dzięki za pytania Damian – baw się dobrze! Mario
Damian Koczkodon 

Revolutions [1988]

Tracklista :

[1] Industrial Revolution Overture 05’20”
[2] Industrial Revolution Part 1 05’08’
[3] Industrial Revolution Part 2 02’18”
[4] Industrial Revolution Part 3 04’47”
[5] London Kid 04’34”
[6] Revolution, Revolutions 04’55”
[7] Tokyo Kid 05’18”
[8] Computer Weekend 04’38”
[9] September 03’52”
[10] The Emigrant 04’05”

Rewolucje to lokomotywy historii [Karol Marks]

Po nastrojowym “Rendez – Vous” liczyłem, że następna płyta z muzyką Jarre’a będzie utrzymana w podobnym stylu. Płyta „Revolutions”  została wydana w 1988 roku nakładem wytwórni „Disques Dreyfus”.  Jest to całkiem inna muzyka, którą znamy wcześniej z „Oxygene” czy „Equinoxe”. Jakże byłem bardzo zdziwiony po pierwszym przesłuchaniu tego materiału.  „Revolutions”, możemy rozumieć jako różne odmiany rewolucji. Jak pamiętamy z lekcji historii, rewolucja ta została zapoczątkowana zbudowaniem maszyny parowej przez Jamesa Watta. Na płycie słychać odgłosy pracujących maszyn, stukot młotów, dźwięki wspomnianej już maszyny parowej, czy samplowane głosy dzieci i robotników. To były niesamowite i nowe dźwięki. „Industrial Revolutions” to pierwszy i zarazem najdłuższy utwór na płycie „Revolutions” francuskiego kompozytora. Według mnie ta suita troszeczkę przypomina nagrania z „Rendez-vous”. Występują tam orkiestrowe motywy,  dynamiczne akordy, niesamowite sekwencje i piękne solówki Jarre’a. Całość tego symfonicznego, aczkolwiek frapującego  podkładu  oddaje subiektywny obraz rewolucji przemysłowej na przełomie  XVIII i XIX wieku. Wnikliwy słuchacz odczyta tę muzykę jako chronologiczny zapis historii. Przenieśmy  się teraz do końca lat 50-tych i początku lat 60-tych XX wieku. Utwór „London Kid” grany przez Jarre’a oraz byłego członka zespołu The Shadows, gitarzystę Hanka B. Marvina, barwnie przekazuje  muzyczny obraz oraz oddaje hołd muzycznej rewolucji, która miała miejsce w tamtym okresie. To były szalone i jednocześnie złote czasy dla wykonawców  ery rock’n’rolla – Elvisa Presleya, Chucka Berry’ego, Little Richarda oraz era muzyki The Beatles, The Shadows, The Rolling Stones. „Revolutions, revolutions” – to dynamiczny, z sekwencjami, kolejny utwór, występujący w dwóch różnych wersjach – w pierwszej wersji z 1988 roku z fletem oraz w wersji remasterowanej z 1997 roku – z turecką orkiestrą. Słuchając tej muzyki, od razu mi się skojarzyły czasy rewolucji kulturalnej, obyczajowej, technologicznej, jaka miała miejsce w XX wieku w wielu krajach na świecie. Bardzo lubię słuchać tego utworu i często do niego wracam, kiedy włączę całą płytę.  „Tokyo Kid” – ten kawałek  rozpoczyna się bardzo mrocznie i ponuro. Rytmiczne sekwencje, połączone z grą trąbki nadają kompozycji bardzo urokliwy charakter w stylu jazz free style. Fajny utwór, aż miło  słuchać. „Computer Weekend” – muzyczne wspomnienie pierwszych komputerów Commodore C64, Atari, Amiga. Ta komputerowa rewolucja porywa nas do tańca 🙂 „September” to kolejny hołd,  złożony Dulcie September – czarnoskórej aktywistce z RPA. Płytę kończy jakże smutna i  patetyczna kompozycja „The Emigrant”. Jarre stworzył udany longplay. Styl, który dominuje na tej płycie to mieszanka popu z orientalnymi klimatami. Niektórzy fani klasyfikują tę pozycję w dyskografii  jako nierówną płytę. Nie do końca bym się zgodził. Ten znany i ceniony na świecie  kompozytor klasycznej muzyki elektronicznej  znakomicie przekazał nam przesłanie tej płyty. Już sam zamyślony wizerunek artysty na okładce płyty mówi za siebie. Każda rewolucja prowadzi nie tylko do odkrycia nowych możliwości, kierunków rozwoju cywilizacji, kultury, technologii, ale także może prowadzić do upadku gatunku ludzkiego.

Marcin Melka