XV Ambient Festival część X: DigitalSimplyWorld

plakatgorlice2013Bardzo się ucieszyłem widząc informację, że  DigitalSimplyWorld wystąpi na XV Festiwalu Ambient w Gorlicach. Po wysłuchaniu albumów „Reality Blurred” oraz „Singles” w ubiegłym roku  miałem nadzieję, że usłyszę koncertowe wersje utworów z tych płyt. Ku mojemu zaskoczeniu DigitalSimplyWorld zagrał godzinną suitę „Katharsis” składającą się z dwóch części. Pierwszą część  rozpoczęło bardzo mocne uderzenie harmonii dźwięków, basu, melodii oraz zsamplowanych głosów. Duże wrażenie na mnie zrobiły wizualizacje, na których królowały różnego rodzaju postacie, krajobrazy w pierwszej części oraz kosmiczne przestrzenie, planety i statki kosmiczne w drugiej części. Pierwsza część koncertu była  dynamiczna, a druga część była według mnie spokojniejsza. Podczas koncertu artysta wykorzystał fragmenty kilku utworów ze swoich dwóch pierwszych płyt. W tym samym dniu odbyła się premiera albumu „Tout Devient La Musique”. Występ DigitalSimplyWorld podobał się słuchaczom i miejmy nadzieję, że DigitalSimplyWorld wystąpi niebawem na kolejnej edycji Festiwalu Ambient  w Gorlicach. Poniżej prezentuję czytelnikom bloga fragment suity „Katharsis”, który był „łącznikiem” pomiędzy pierwszą, a drugą częścią koncertu.

                                                                                                                         Marcin Melka 

 

Najnowszy wywiad z Klausem Schulze: „Muzyka z zasadami”

klaus_schulze_1Zapraszam do przeczytania wywiadu z Klausem Schulze. Wywiad przeprowadził Thomas Mangano. Więcej można przeczytać (niestety, w języku angielskim) tutaj. Klaus Schulze opowiada o swoich początkach kariery w muzyce, swojej muzyce oraz o wydanych płytach. Tekst ukazał sie na stronie Internetowej http://localbandforhire.com/ w dniu 15 kwietnia 2014 roku.

Marcin Melka  

Michael Brückner: koncert w Sankt Peter – fragmenty

 Niedawno Michael Brückner zagrał swój koncert. Zapraszam czytelników bloga do wysłuchania kilkunasrtu minutfragmentów koncertu Michaela, jaki miał miejsce na początku kwietnia br.w Sankt Peter. Początek koncertu był bardzo interesujący. Michael wprowadził słuchaczy w transowy, ambientowy klimat z sekwencjami. Zapraszam !

Marcin Melka  

XV Ambient Festival część VIII: koncert Neuronium

neuronium_nocny_lot

 W dniu 12 lipca 2013 roku podczas XV Festiwalu Ambient w Gorlicach wystąpił Michel Huygen aka „Neuronium” – gwiazda pierwszego dnia Festiwalu. Muzyka z koncertu została zarejestrowana i wydana niedawno przez wydawnictwo „Oniria”. Dwupłytowe wydawnictwo pt. „Nocny Lot – Live in Poland” zawiera pełny zapis tego niesamowitego koncertu. Płyty są dostępne w sprzedaży w Generator.pl – wersja CD oraz CDbaby.com – wersja CD oraz  wersja cyfrowa. Koncert był bardzo dobry. Polecam !

                                                                                                                         Marcin Melka      

Matzumi: „Musical Diary of My Life”

Matzumi

Zapraszam do wywiadu z Matzumi, który przeprowadziła Ola Przybylska – Kursa :

Also available in English and German  

Kolejna z moich  podróżny w świat muzyki to podróż prawdziwie magiczna… Pozostajemy nadal  w świecie muzyki elektronicznej …. Ale zerkamy na niego z zupełnie innej strony… pięknej… zmysłowej… wrażliwej… kobiecej…. Matzumi… Niemburg … Niemcy…

A.P-K.: Muzyka elektroniczna to raczej gatunek w którym prym wiodą mężczyźni… nie chcę powiedzieć… że nie jest to muzyka  dla kobiet…. Ale rzeczywiście niewiele z nich decyduje się na ekspresję właśnie w ten sposób… Skąd ten pomysł … co spowodowało, że zdecydowałaś się   na ten właśnie gatunek?
 
M: To nie do końca była świadoma decyzja. To  przyszło samo. Od zawsze interesowały mnie  instrumenty klawiszowe – czy to fortepian czy syntezator. Już jako dziecko grałam na różnego rodzaju dziecięcych instrumentach. Było i dziecięce pianino i był dziecięcy akordeon. Takie były moje  początki.

Krótko  po przełomie, a pochodzę z terenów dawnego NRD otrzymałam w prezencie swój pierwszy keyboard  – Hohner PSK 15.  I tak ak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z muzyką elektroniczną, która trwa do dziś. W 2003 roku nabyłam mój pierwszy syntezator i od tego momentu, jak nigdy do tej pory  mogłam, zmaterializować wszystkie swoje pomysły, których nie udało mi się zrealizować przez  lata na dotychczas posiadanych instrumentach.

A.P-K.: Wyczytałam na Twojej stronie, że nigdy nie pobierałaś nauki śpiewu ani gry  na instrumentach … Za to już od małego  dziecka próbowałaś swoich sił na ” klawiszach”…. Skąd ta pasja? Czy pochodzisz z muzykującej rodziny, czy to absolutnie samorodny talent?

M: Nie pochodzę co prawda  z  rodziny muzyków, ale  mój dziadek był muzykalny  a wujek  nawet sam muzykował. Muzykę od zawsze miałam we krwi, przez nią musiałam wyrazić samą siebie, wszystko to co działo się we mnie a czego nie umiałam  wyrazić słowami. Wszystkie moje emocje, doświadczenia życiowe, świat moich myśli.

Będąc dzieckiem bujałam w obłokach. Wiele rozmyślałam,  ale myśli te należały  tylko do mnie, nie  były czymś czym chciałam się dzielić . Zawsze żyłam w swoim własnym świecie  i znalazł  on swoje odbicie w mojej muzyce. Właśnie dlatego   brzmi ona , właśnie tak jak brzmi.  To było i jest pasją i inspiracją mojej muzyki.

Wszystkiego co dziś potrafię nauczyłam się sama. Nie znam nut i nie wiem nic o teorii muzyki, ale dla mnie nigdy nie stanowiło to problemu. Z tym musisz się po prostu  urodzić 🙂

A. P-K.: Częstym powodem tego, że dany artysta tworzy taki a nie inny rodzaj muzyki są jego  muzyczne fascynacje z  dzieciństwa czy wczesnej młodości … Czy był taki artysta lub tacy artyści, którzy przez swą twórczość wpłynęli na to co sama dziś  tworzysz …  Skąd czerpiesz inspirację?

M: Moje inspiracje czerpię  głównie  doświadczeń życiowych i jest powód dla którego, nazywam swoją muzykę Muzycznym Pamiętnikiem Mojego Życia. Moja twórczość jest  odzwierciedleniem  mojej osobowości. Odbija jak w lustrze  migawki świata myśli i uczuć.

W muzyce też już nie odkryjesz Ameryki na na nowo,  nie można więc wykluczyć podobieństwa do twórczości innych artystów. Niektórzy mówią, że moja muzyka brzmi jak Kitaro, inni, że jak Vangelis a jeszcze inni, że mój śpiew przypomina wokal Lisy Gerrard, jednak długi czas nie znałam ani twórczości  Kitaro ani Lisy Gerrard. Tylko  Vangelis był tym, którego muzykę zawsze kochałam.

Od zawsze podobała mi się  specyficzna muzyka, muzyka nie dla każdego.  Ta z list przebojów imponuje mi rzadko lub nigdy. Wszystko to brzmi dla mnie tak samo. Pamiętam, gdy jako dziecko analizowałam muzykę, słuchałam uważnie co, gdzie i kiedy zostanie zagrane. Wsłuchiwałam się w szczegóły zawsze zafascynowana słysząc jakieś wyrafinowane i wyszukane kompozycje. Tak mi zostało do dziś.

A.P-K.: Jak sama nazwałabyś  gatunek muzyki który tworzysz… czy jesteś artystą poszukującym, czy już znalazłaś formułę tego co chciałabyś tworzyć… swoją własną   koncepcję na muzykę? Może jest jeszcze coś czego chciałabyś spróbować  na tym poletku? 

M: Jeśli mam być szczera nigdy nie zastanawiało mnie to, jaki dokładnie  gatunek muzyki tworzę. Oznacza to tyle, że   dla mnie nigdy nie miało to większego znaczenia. Nie działam według harmonogramu, nie mówię sobie: teraz robisz muzykę New Age albo muzykę orkiestrową, muzykę pop czy cokolwiek innego. Nie jestem sama pewna w jakiej kategorii mnie zaszufladkować.  Zawsze mówię o sobie, że tworzę symfoniczną muzykę elektroniczną. I  myślę, że pozostanę przy  tak osobistym  sposobie  wyrażania siebie poprzez muzykę,  uzewnętrznianiu tego wszystkiego co we mnie. Wszystko, co stworzę będzie tylko kontynuacją, kolejnym etapem mojego rozwoju, przez który przejdę. Na przykład aktualnie, pracuję  by  pewnego dnia  zagrać z orkiestrą symfoniczną, co jest moim wielkim marzeniem już od dawna.

Myślę, że mam już swój własny wypracowany  styl. Mogę go już  tyko modyfikować czy rozbudowywać,  i nie ma  znaczenia   w  jakim kierunku zdecyduję się rozwijać.

A. P-K.: Debiutowałaś w 2009 roku EP-ką dla wytwórni Candy Rush – music „Cryin’Soul”…  i w tym samym roku wydałaś „Sometimes” dla Wolf Entertainment  …. Od tego momentu Twoja kariera rozwija się lawinowo… „Ad infinitium” „In mutatio tempora” „Bravura Apasionada”… to kolejne z Twoich płyt…. Ale nagrywasz także wspólne projekty z innymi artystami… np. Gertem Emmensem  czy z Nattefrost …. Z kim jeszcze  współpracowałaś…lub może masz taką współpracę w planach?  Czekamy na  jakiś nowy  projekt?

M: Tak 2009 rok, to rok w którym  po raz pierwszy oficjalnie publicznie wystąpiłam pod szyldem  wytwórni Candy Rush.

Od czasów” Cryin’ Soul”  i „Sometimes” wiele się zdarzyło, co gdy oglądam się wstecz samą mnie zadziwia. Mimo to, wszystko czego dokonałam w tym czasie dostarcza tylko powodów do zadowolenia. 🙂 Jednak gdy nadchodzą poważne i formalne wydarzenia nadal nie mogę uwierzyć w tak pozytywny odbiór mojej muzyki.

I tak, zawsze uwielbiałam współpracować z innymi artystami. Nawet wcześniej kiedy byłam tylko profilem na muzycznej platformie internetowej, a już wtedy posługiwałam się nazwą Matzumi,  mimo, że pseudonim ten nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Właśnie w  tym czasie zrealizowałam kilka projektów, takich dla frajdy. To były pojedyncze utwory , nigdy całe albumy.

Z Gertem Emmensem pracowałam nad dwoma utworami, ale z powodu awarii twardego dysku wszystkie pliki zostały bezpowrotnie utracone i w rezultacie nic nie zostało opublikowane. Tylko jeden z utworów zachował się jako skrypt w formacie MP3.

Współpraca z Nattefrost zaowocowała  wydaniem albumu „From distant times”. Następnie zaprosiłam Franka Dorttike do współpracy przy „In Mutatio tenses” na którym to  w jednym z utworów użyczył  cudownego brzmienia swojej gitary.

Najnowszym  projektem, który nagrałam przy udziale innego artysty jest album  z października ubiegłego roku „Bravura Apasionada”.   Nagrałam go z Emilsam Velazquez,, który w tym czasie stał się  moim   bliskim przyjacielem.  Wiele mu zawdzięczam.   Również na „Symphony of Silence and Humility”, albumie który wkrótce wydam pojawi się trójka gości, a między nimi Hellmut Wolf z mojej wytwórni Wolf Entertainment. Gra on na flecie w mojej symfonii. W tym momencie należy wspomnieć jeszcze o Seanie  O’Brian Smith, basiście z USA i utalentowanym gitarzyście  Franku Steffenie  Mueller.

A. P-K.: A jakie  Matzumi ma  plany na ten rok ? …  Te najbliższe znam –  koncert w lutym w Ebersbach… Gdzie i kiedy będzie można Cię jeszcze usłyszeć na żywo?  Może planowane są jakieś koncerty w Polsce?

M: Chciałabym w tym roku pojechać w  trasę koncertową po całych Niemczech.  Moje Symfoniczne Tournee. Zobaczymy, na ile będzie to możliwe. Poprzedzi ono publikację  mojego największego i najważniejszego projektu muzycznego „Symphonie of Silence and Humility”, nad którym pracowałam ponad dwa lata.

Koncerty w Polsce są całkiem wysoko na mojej liście życzeń. Od dłuższego czasu chciałabym  móc zagrać  w Polsce i jestem pewna, że któregoś dnia to nastąpi. „Matzumi Live” w Polsce 🙂

A.P-K.: Mam nadzieję już wkrótce  Cię i usłyszeć i zobaczyć …. Dziękuję za rozmowę…. Tobie życzę powodzenia na elektronicznej scenie i nie tylko tam …. Twoim słuchaczom niezapomnianych wrażeń…
 
Bardzo proszę i dziękuję bardzo za Twoje miłe słowa i wszystkie życzenia.

Źródło: strona bloga Oli Przybylskiej-Kursa

Michael Brückner: „Thirteen Rites of Passage”

Michael_Brueckner_-_Thirteen_Rites_of_Passage_-_600

 Zapraszam do wysłuchania fragmentów albumu Michaela Brücknera „Thirteen Rites of Passage”, który został wydany w dniu 14 stycznia br. przez wydawnictwo SynGate Records. Na albumie usłyszymy siedem róznych utworów, które zostały nagrane w stylu tzw. szkoły berlińskiej. Improwizowany materiał oparty został na nagraniach zarejestrowanych podczas koncertów, prób oraz nagrań w studio na żywo w 2013 roku. Czytelnicy bloga usłyszą typowe dla szkoły berlińskiej melodie, sekwencje oraz pady. Najnowszej muzyki  Michaela Brücknera słucha się bardzo przyjemnie w długie, zimowe wieczory. Bardzo fajna muzyczka.  Album do nabycia tutaj.

 

                                                                                                                         Marcin Melka

Sztuka, a muzyka elektroniczna – Jean Michel Jarre [2]

Oxygene 1976

Oxygene 1976

Muzyka elektroniczna ma duży wpływ na artystów. Artyści tworzą nie tylko muzykę, ale też i malują obrazy, piszą poezję, powieści oraz opowiadania, których duży wpływ ma klasyczna muzyka elektroniczna. Drugą część nowego cyklu na moim blogu otworzy Agnieszka Skrzypczak, która w wolnych chwilach maluje obrazy inspirowane muzyką wykonawców muzyki elektronicznej. Na stronie Internetowej Digart Agnieszka wspomniała o swoich muzycznych zainteresowaniach:

Moją wielką pasją jest szeroko pojęta muzyka elektroniczna. Ogromnym autorytetem w tej dziedzinie jest dla mnie  Jean Michel Jarre. Jego twórczość jest prawdziwą inspiracją i ukojeniem. Poważam także innych twórców tego rodzaju muzyki, takich jak; Kraftwerk, Vangelis, Marek Biliński, Kitaro, Klaus Schulze, Isao Tomita, Mike Oldfield, Tangerine Dream, Giorgio Moroder i wielu innych…Lubię oczywiście także nieco inne cięższe brzmienia w elektronice takie jak Dark electro, Harsh-electro, Industrial, Ambient, Noise, Futurepop itd. Najlepszym przykładem świecą przede wszystkim- HOCICO, Psyclon Nine, Dulce Liquido, Unter Null, Xotox… itd. Assemblage 23, Solitary Experiments, Colony 5, mind.in.a.box, Solar Fake, Moderat, Villa Nah, VNV Nation, Electric Light Orchestra… (…)Cenię oryginalne projekty muzyczne takie jak E NOMINE, Era, Enigma…Oprócz muzyki pasjonują mnie także malarstwo i rysunek, rzeźba, grafika, fotografia, projektowanie, szycie, cosplay, technika sceniczno estradowa, witrażownictwo, języki obce oraz podróże…

Powyżej okładka płyty Jean-Michel Jarre „Oxygene” Serdecznie zapraszam na stronę Internetową Agnieszki.

Marcin Melka 

 

Elektroniczne dźwięki z Finlandii

kebuKebu pochodzi z Finlandii i jest kompozytorem oraz  klawiszowcem, który tworzy muzykę elektroniczną na analogowych  syntezatorach z lat osiemdziesiątych.

Jego debiutancki album „To Jupiter and Back ”  jest hołdem złożonym przez artystę dla innych, wielkich muzyków takich jak Jean-Michel Jarre, Vangelis i Mike Oldfield.

Na debiutanckim albumie usłyszymy muzykę, która została w pełni nagrana z użyciem analogowych instrumentów klawiszowych. W nagraniach zostały użyte sekwencery, a dźwięki zostały zarejestrowane na analogowych taśmach, które stworzyły ciepłe i niesamowite  brzmienie muzyki. Album „To Jupiter And Back” został wydany w maju 2012 roku i zajął 28 miejsce na liście TOP w Finlandii. W 2013 roku album został nominowany w kategorii „Best International Album” i zajął dziewiąte miejsce podczas rozdania nagród na Schallwelle Music Awards, a sam muzyk zajął 7 miejsce w kategorii „Best International Artist”.

Muzykę Kebu można znaleźć na kanale Youtube, które zawiera bardzo wysokiej jakości nagrania i teledyski. Kanał ten został założony w 2010 roku i otrzymał już ponad pół miliona odsłon. Koncerty Kebu są bardzo żywiołowe i energiczne, z wykorzystaniem laserów.  Zapraszam do posłuchania muzyki oraz do obejrzenia fragmentów koncertów Kebu.



 

Strona Internetowa artysty: http://kebu.fi/

Facebook: https://www.facebook.com/kebunator

Marcin Melka [za: kebu.fi] 

Utopia [2013]

utopia

 

Tracklista:

[1] Virtual Reality 03’53”
[2] Cosmic Ocean 04’20’
[3] XYZ 04’41”
[4] Transparent Universe 04’36”
[5] Light From The Sky 04’53”
[6] Utopia 04’38”
[7] Out Od Darkness in Light 06’31”
[8] Control Panel 06’27”
[9] Meditation in Seven Dimensions 03’27”

 

Uważam, że twórczość  artysty przez całą karierę musi nieustannie  ewoluować. W przypadku najnowszego albumu DigitalSimplyWorld nastąpiła pewna, zasadnicza zmiana. Po frapującym albumie „The City Dark Synth”, słuchacz ma do wyboru dziewięć przekrojowych, syntetycznych i różnych stylistycznie utworów. Album jest utrzymany w gatunku ambient, typowym dla wczesnych kompozycji DigitalSimplyWorld, aczkolwiek każdy dla siebie może posłuchać utworów w klimacie relaksacyjnym, kosmicznym, medytacyjnym czy mrocznym. Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie utwór „Virtual Reality”. Utwór ten całkowicie nie pasuje stylistycznie do poprzednich albumów muzyka. To zwykły, elektrostatyczny jazz, który został zaaranżowany na grę dwóch wirtualnych fortepianów. To takie intrygujące wtrącenie, które okazało się skutecznym i ciekawym zabiegiem muzycznym. Dla mnie ten prolog, to po prostu artystyczna, szalona forma żartu muzycznego, która ma na celu uspokojenie oraz zrelaksowanie słuchacza przed dalszą muzyczną podróżą w utopijne dźwięki nieziemskiego klimatu muzyki Digitalsimplyworld.  Na swojej stronie Internetowej muzyk pozwolił sobie nawet na określenie pierwszego utworu jako „trudny początek”. Kolejne miniatury mają to potwierdzić, że to nie przypadek. Następne utwory muzyczne są bliższe stylistyce, którą już znamy z poprzednich albumów. Dlaczego piszę o miniaturach ? Twórca „Utopii” postawił na minimalizm. Zamiast dłuższych utworów oraz jednej suity, DigitalSimplyWorld nagrał tym razem krótkie utwory, które śmiało mógłby zostać wydane na płycie winylowej. Początek ambientowego „Cosmic Ocean” powolutku zaczyna wypełniać u słuchacza muzyczne przestrzenie, żądne cudownych, relaksacyjnych brzmień. Stylistyka kompozycji nawiązuje jeszcze do ostatniego albumu „The City Dark Synth”. Pojawiają się vangelisowskie klimaty oraz delikatny, spokojny beat szumiącego oceanu. Czterominutowy, abstrakcyjny zimny kolaż dźwiękowy stwarza pewne skojarzenia  z muzyką nagraną wcześniej na „Reality Blurred”. Bardzo interesujące połączenie syntetycznego pianina z mroczną perkusją w tle. Od czwartego utworu, można powiedzieć, że następuje kosmiczny, muzyczny odjazd do krainy Utopii, gdzie wszystko staje się niczym. Dźwięki oraz melodie są ułożone w harmonijny sposób. Początek jest bardzo spokojny. Moim zdaniem troszkę za długi wstęp, ale dynamiczne i delikatne brzmienia powodują, że sama podróż do krainy Utopii stanie się przyjemniejsza. Dalsze utwory ”Utopia”, „Out Of Darkness In Light”, „Control Panel”  są bardzo stonowane i spokojniejsze oraz utrzymane w podobnym tonie, jak poprzednie nagrania.  Płytę kończy refleksyjny utwór „Meditation in Seven Dimensions”. Kończąc, chciałbym powiedzieć czytelnikom, że nowy album jest udany. Jest tutaj dużo różnorodnych dźwięków, melodii oraz beatów. Mam nadzieję, że pomimo zaskoczenia, jakim jest początek płyty, fani artysty nie będą się nudzić. Czy są jakieś słabe atrybuty tej płyty ? Według mnie takowych nie ma. Muzyka jest nowa, utrzymana w klimacie poprzednich albumów. Troszkę jest zapożyczeń ze starszych nagrań, ale nie aż tak bardzo, jak to miało np. w „Tout devient la musique”. Sądzę, że teraz czas na kolaboracje.

 

Marcin Melka

Deep White [2013]

deep white

Tracklista: 

 [1] Into The White 00’54”
[2] Arctic Landscape 03’06’
[3] Blizzard 03’20”
[4] Polar Night 03’41”
[5] Northern Lights 04’25”
[6] Deep White 03’27”
[7] Farewell to Land Ice   00’52”

Kolejna płyta wykonawcy muzyki elektronicznej z Gniezna, Macieja Braciszewskiego  z serii „Głębia”, nosi tytuł „Deep White”. Tym razem kompozytor przenosi nas w muzyczną podróż po zimnych, odległych, śnieżnych krajobrazach znajdujących się w Arktyce oraz w Antarktydzie.  Początek płyty jest podobny do poprzedniej płyty „Deep Blue”, która ukazała się w lipcu tego roku. Ciepły, kobiecy, wokoderowy głos zaprasza słuchaczy do dalszej podróży. Drugi utwór „Arctic Landscape” przeważają ciepłe, pastelowe melodie, ciekawe aranżacje oraz delikatny beat, który doskonale pasuje nie tylko do tego utworu, ale i całości tego mini-albumu. Dźwięki wydobywane z syntezatorów „Roland” przez Macieja Braciszewskiego powodują, że klimat tej płyty staje się  barwny i subtelnie opisuje surowy, zimowy krajobraz. Na uwagę zasługują interesujące sekwencje, które w intrygujący sposób przyciągają słuchacza w taki sposób,  aby wysłuchał do końca całego mini-płyty. Słychać to wyraźnie w utworze „Blizzard”. Dalsza część mini-albumu to muzyka inspirowana twórczością Marka Bilińskiego oraz niemieckiego zespołu Tangerine Dream z lat osiemdziesiątych. W „Polar Night” dominują ciepłe melodie, które zostały wsparte przez sekwencer. Nie brak też spokojniejszej, pejzażowej muzyki w stylu Neuronium w utworze „Northern Lights”. Tytułowy utwór „Deep White”, to pożegnanie z krajobrazem Antarktydy oraz Arktyki. Płytę wieńczy klamra „Farewell to Land Ice”. Po wysłuchaniu całego mini-albumu nie wydawało mi się, aby po przesłuchaniu odczułbym mroźny klimat lub lodowaty chłód powierzchni ziemi. Całość mini-albumu udana i warta posłuchania od początku do końca. Polecam słuchaczom, którzy lubią lekkie i przyjemne klimaty muzyki elektronicznej z lat osiemdziesiątych.

Marcin Melka